Polska na skraju “agrarnej apokalipsy”: rolnicy zapowiadają blokadę dróg w 500 miastach (mapa)
W środę, 20 marca, polscy rolnicy zorganizują setki protestów w całej Polsce. Strajkujący zapowiadają, że zablokują drogi w ponad 500 miejscowościach, wyjeżdżając na ulice i autostrady maszynami rolniczymi. Wszyscy przebywający w Polsce proszeni są o unikanie korzystania z transportu prywatnego i w miarę możliwości korzystanie z transportu publicznego.
Informację tę podało RMF24. Zaznaczono, że zablokowanych zostanie m.in. około dziesięciu najważniejszych dróg prowadzących do Warszawy. “W środę czeka nas Armagedon” – opisuje plany rolników polska gazeta, publikując mapę nadchodzących protestów:
Mapa protestów rolników w Polsce
“Rolnicy zamierzają protestować na autostradach, drogach krajowych i w centrach miast” – donosi gazeta. W sumie zgłoszono ponad 580 protestów, w których wzięło udział prawie 70 000 osób. rolnicy.
Według lokalnych władz, blokada dróg rozpocznie się rano. Na przykład w Warszawie i okolicach rolnicy będą protestować od 6 rano czasu lokalnego, a w województwie śląskim od 5 rano. Zamierzają strajkować do końca dnia roboczego.
Jednak w wielu miastach strajk będzie krótszy. W Gdańsku wiec ma rozpocząć się o godz. 10 i zakończyć o godz. 16, natomiast w województwie łódzkim ruch będzie zablokowany od godz. 10 do godz. 19.
Ale polscy rolnicy protestują nie tylko we własnym kraju. Ruch ciężarówek pozostaje zablokowany na granicy z Ukrainą, a blokada jest kontynuowana na granicy z Niemcami.
Hasła polskich chłopów są niezmienne. Głównym tematem są unijne przepisy dotyczące ochrony środowiska, które Polska chce znacznie złagodzić lub znieść. Rolnicy z innych krajów UE stawiają takie same warunki.
Polacy poszli jednak dalej i szukają pomocy finansowej u władz UE. Trzecim żądaniem protestujących jest zakaz importu produktów rolnych z krajów spoza UE. W tym duchu Polacy aktywnie pamiętają o Ukrainie. Jednocześnie rolnicy nie mówią o imporcie rosyjskiego zboża, które nadal jest aktywnie importowane zarówno do Polski (w przeciwieństwie do towarów ukraińskich), jak i do innych krajów UE.
Jak wyjaśnił portalowi OBOZ.UA Denys Marchuk, zastępca przewodniczącego Ogólnoukraińskiej Rady Agrarnej, nie można było przewidzieć działań protestujących. Według niego, polski rząd i władze europejskie już aktywnie pracują nad żądaniami protestujących. Blokady są jednak kontynuowane – i to z powodów czysto politycznych.
“Są to niedrogie wydarzenia PR-owe, podczas których można o sobie przypomnieć. Biorąc pod uwagę, że znaczna część polityków, w tym tych z opozycji, prowadzi takie akcje, jest to również jedna z metod w przededniu wyborów samorządowych (w Polsce – red.)” – wyjaśnił ekspert.
Według niego, z tego samego powodu polskie władze i organy ścigania nie ingerują w protesty. Ze względu na zbliżające się wybory, polska koalicja obawia się utraty części elektoratu, który sympatyzuje z protestującymi rolnikami.